Witajcie kochani!
Zacznę może prosto z mostu...
Bardzo chciałam mieć psa. Strasznie bardzo bardzo. Mówiłam, że będę go brać na spacery, karmić, będę odpowiedzialna i te inne. No i w końcu się pojawił. Mała, czarno-rudo-cappuccinowa kulka słodkości. Do przytulania, do głaskania. Ale potem zaczęły się schody. Pieseczek słodziaczek potrzebował wychodzić co godzinę. I tak przez cały dzień. Spacer, zabawa, sen, spacer, zabawa, sen. I tak w kółko.W końcu przyszła siostra. Ja, wymęczona spacerami i zabawą, pytam się, czy może wyjść ze szczeniaczkiem.
Odpowiedź? Nie.
Czy właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że to nie jest sen, że naprawdę teraz spoczywa na mnie odpowiedzialność za pieska, małą istotkę? Chyba tak. Przyznaję się, kilka razy w ciągu tego pierwszego dnia złorzeczyłam na siebie, na psa. A on niczemu winien nie był.
Z czasem było lepiej, i teraz jest najlepiej jak się da. Czasami nie chce mi się wyjść z pieskiem, który ma już 1 rok i 6 miesięcy. Ale wychodzę. Dla siebie i dla psa. Te spacery okazują się potem być bardzo fajne. Świeże powietrze, śpiew ptaków...
W końcu zaznałam jakiegoś takiego 'spokoju' ducha. Wiem, że spoczywa na mnie za zwierzaka odpowiedzialność, zdaję sobie z niej sprawę. Myślę, że takie coś pomaga trochę wprowadzić w dorosłe życie. Ta świadomość odpowiedzialności.
Ostatnio sąsiedzi kupili sobie pieska, yorka. Malutki, milutki, do wszystkich się garnie aby go głaskać. Potem dowiaduję się z rozmowy, że sąsiadka kupiła go dla swojej córki, bo ta nalegała. Ale piesek dziewczynce się znudził. Chcą go sprzedać na olx. Ile z nimi był? Może jeden tydzień...?
Piesek nic nie zawinił. Po prostu dziewczynka go już nie chce, to po prostu go sprzeda. Znudził się, jak jakaś zabawka.
Ale zwierzak to nie zabawka. Decydując się na kupno czy zabranie zwierzęcia do domu - musimy sobie zdać sprawę z odpowiedzialności za malucha i z obowiązków z nim związanych. Że trzeba go karmić, wyprowadzać na spacer, zawozić do weterynarza. Słyszałam, że niektórzy rodzice, przed zakupem psa, chcący sprawdzić czy dziecko podoła obowiązkom, kazali dziecku wychodzić na kilkanaście minut rano - o 6 - po południu, wieczorem. Niezależnie w jaka pogodę. Brzmi nieco drastycznie? Według mnie, jest to prawidłowe postępowanie. Nie można skazać psa czy kota na zapomnienie, zaniedbanie albo wyrzucenie z domu tylko dlatego że się znudził.
A wy co o tym myślicie?
K.