,,Uzbrojony mężczyzna otworzył ogień po koncercie na Florydzie w piątkową noc, zabijając 22-letnią Christinę Grimmie, byłą gwiazdę The Voice, po czym skierował broń na siebie. Wokalistka podpisywała autografy dla fanów w Orlando's Plaza Live, gdy nastąpiła tragedia.
Josh Call, sprzedawca, powiedział, że wszedł do miejsca spotkań i zobaczył leżącą kobietę, z której głowy wyciekała krew oraz mężczyznę w kałuży krwi.
Grimmie została zabrana w stanie krytycznym do szpitala, gdzie później zmarła"
...
Nie znałam tej dziewczyny - nigdy jej nie widziałam, nie słyszałam, nie poznałam - a jednak zrobiło mi się smutno, tak strasznie, strasznie smutno. Nikt nie powinien umierać tak młodo. Nikt nie powinien decydować, czy właśnie w tej chwili ma umrzeć inny człowiek...!
Mężczyzna z bronią zabił najpierw Grimmie, potem samego siebie. Pytam się: dlaczego?
Dlaczego postanowił zakończyć życie tej dziewczyny?
Dlaczego wyciągnął broń?
Dlaczego nacisnął spust?
Dlaczego przyprawił jej rodzinę, znajomych, fanów o niewyobrażalny smutek?
Dlaczego...?
Współczuję Rodzinie, Znajomym, Przyjaciołom, Fanom.Coś takiego nie powinno się zdarzyć.
A jednak.
Wiele osób zareagowało na śmierć Grimmie na portalach społecznościowych, przesyłając wyrazy współczucia i wspominając Christinę. To niby niewiele, ale potrafi pocieszyć. Pokazuje to, jak wiele osób ją lubiło, ceniło. Że ta strata boli. I będzie boleć jeszcze przez długi czas.
***
R.I.P. Christina.
Miała niesamowity głos.